mała śmierć

trzeba utorować sobie drogę. czuję, jakby wielkie meble, ściany, głazy, krzaki przysłaniały mi dalszą perspektywę. ja wiem co tam jest, wiem co jest na horyzoncie. wiem dokąd zmierzam. tylko co chwilę wpada mi coś pod nogi, coś odwraca moją uwagę, zasłania, zatrzymuje. dokładnie, to ja sama się zatrzymuję, gdzieś tam w głębi czując, że droga jest dobra, że zmierzam w odpowiednim kierunku. tylko baaardzo wolno. baaaaaaaardzo wooooolnoo...

w końcu najbardziej dokucza mi już zmęczenie... i brak wizji zatrzymania się, uspokojenia myśl... wyrzucenia ich z głowy.., poczucia wiatru w ciele... zamknięcia oczu... .

potrzebuję małej śmierci

ostatniego pożegnania
zaduszki idę
postawię świecę i pomodlę się za zmarłych
zmarłe związki
umarłe miłości
niezrealizowane marzenia
zbiorę się na odwagę
i stanę się nimi
znów na chwilę

obejrzę stare zdjęcia
niezrealizowane życie
przejrzę się w nim
przyłożę do siebie
i z szacunkiem się pokłonię
wypuszczę
odłożę
pogrzebię
z całym ceremoniałem
byłeś / byłaś

kłaniam się przed tym
i pozwalam odejść...
odejdź we mnie
zapalę świeczkę
już czas.................


Komentarze

Popularne posty