o zachodzie w lecie... choć zima

a gdyby tak spróbować jeszcze raz. zacząć żyć. od początku. od narodzenia. od pierwszego wdechu, od pierwszej chwili. i właściwie nie próbować, tylko żyć. po prostu. zwyczajnie, prosto, prawdziwie. od teraz. od zaraz. od chwili obecnej. pozostawiając za sobą co minęło, widząc przed sobą to co będzie. choć w tej irracjonalnej rzeczywistości czasem mylą się kierunki. przed sobą widzę, to co było, a przyszłość moja przeminęła nie wiadomo kiedy. jak na ironię, jak na zrządzenie, jak na złość.

a gdyby tak słowa miały znaczenie. gdyby znaczyło nic i wszystko. wszystko mam, wszystko co potrzebuję, wszystko co chcę. nic nie jest mi obce, nic nie jest mi straszne. niczego mi nie żal.
porcja oddechu, porcja uśmiechu, niekontrolowana porcja szczęścia. taka anomalia. takie słów znaczenie. tak wybiegam do przodu i wracam zatrzymuję się na chwilę, na wieczność. spokojnie zaglądam do wnętrza istnienia, czarnej dziury teraźniejszości, czas się zatrzymał - na horyzoncie zdarzeń myśli i czyny. co zobaczę? co widziałam? co widzę? kim jestem? kim byłam? czy będę?
o zachodzie w lecie świat wygląda inaczej...
choć wciąż zima

Komentarze

Popularne posty